Kobiety są "fajne" :) Dobrze, a nawet bardzo dobrze to Pan wymyślił, że "nie jest dobrze, coby mężczyzna był sam". I dlatego ulepił "ezer kenegdo"..
Pewien pan po kilku latach małżeństwa, odkrywając, że jego małżonka nie jest taka, na jaką wyglądała w okolicach ślubu powiedział:
- Jak ja mogłem być taki głupi i ślepy?
Na co ona:
- Widzisz z jakich chorób Cię wyleczyłam?
To się nazywa ezer - prawdziwa pomoc i wybawienie :)
BzD, czy nawet inne samce nie rozgryzą kobiecego serca. Dziś może trochę odsłoniła nam się ta tajemnica po stwierdzeniu, że "kobieta jest stworzona do noszenia". Nie zakupów.. hola, hola.. przede wszystkim nowego życia, ale nie jedynie. Kobieta nosi w sobie chwile radosne i smutne. To na pewno. Ale czy rzeczywiście po dwóch latach może wypomnieć raniący żart, czy nieprzepuszczenie w drzwiach? Jeśli tak, to się len.. lękam pierwszy wychodzić z windy.
A co z facetami? Lubią walczyć, lubią przygody (taki scout-haunting). Dzikie Serca. Tak. Ale serce nie stanie się dzikie, jeśli się je zagłaszcze, jeśli nie będzie miało gdzie się rozwinąć. Abraham do pewnego czasu był płodny, ale tylko z kobietą o słabszej osobowości niż jego własna, "męska". Staje się mężczyzną dopiero, gdy spotyka 3 Prawdziwych Facetów pod drzewem. I wtedy zostaje płodny fizycznie i duchowo wobec swojej Żony - kości z jego kości i ciała z jego ciała.
I ostatnie rozważanie. Czego chcą kobiety od mężczyzn? Na pewno, coby był "generalnie skłonny" ku nim. W sensie tylko ku niej jedynej (fajnie na takiego GS popatrzeć - mamy jednego w posiadaniu). A dalej dwie wersje: 1. coby "oglądał te same programy, czytał te same książki, tylko bieliznę inną nosił", czy 2. to be real wild heart :) [Niech zgadnę.. bramka numer.. dwa? Brawo, brawo, wygrałem :)] Żeby stać się tym, czego kobieta potrzebuje mężczyzna musi mieć kawałka swojego świata. Może nim być linux i MySql, piwo i Champions League, czy godzina samotności [góry, lasy, rzeki, jeziora, puszcze, bagna, dżungle, pustynie, tundry, morza, oceany, śniegi... i wszystko dzikie ;] dop.Konrad]. Facet może jest stworzeniem prostym, o zachowaniu łatwym do przewidzenia, ale psychicznie stanie się kobietopodobnym, jeśli nie będzie miał części "only for men". Więc sorry - idziem na kolacje, ale co zjemy, to już nasz kawałek świata.
ps. post natchniony wykładem Ks. Wojciecha Rzepy z dn. 16.11.2006r. - nagrania audio nie opublikuiemy :)
Fenomen pamięci
9 lat temu
20 komentarzy:
Zgadzam sie :) Oby coraz wiecej dziewczyn dowiedzialo sie o dzikosci serca mezczyzny :) I przede wszystkim stosowalo te wiedze w praktyce ;) Bardzo fajny temat! :D
coś o menszczyznach...
Podobno istnieje taka zasada - 'prawdziwy mężczyzna nigdy nie błądzi tylko zwiedza nieznaną okolicę'
i co Wy na to menszczyzni?
Błądzić jest rzeczą ludzką, ale dla mężczyzn takie błądzenie (zwiedzanie nieznanej okolicy, czyt. 'odkrywanie') jest rzeczywiście przygodą i przyjemnością! Nie bardzo wiem, czy mam coś potwierdzić, zaprzeczyć..?
Ale jakby ktoś chciał nagranie audio to ja mam :D W zamian za słoik ogórków chętnie udostępnie ;)
Widzę, że cytat, którego użyłam wyrwany z kontekstu, przestał być tak oczywisty do zinterpretowania, jakim pierwotnie mi się wydawał.Może więc spróbuję wytłumaczyć... Chodzi w nim o ukazanie pewnej ogólnej tendencji dającej się zauważyć u mężczyzn, a polegającej na niejakim przewrażliwieniu na punkcie własnej bezbłędności i takim jakimś wewnętrznym przekonaniu, że każda pomyłka podważa prawdziwość Waszej męskości, szczególnie, gdy wytyka Wam ją kobieta;P to o zwiedzaniu nieznanej okolicy-to jak się domyślam gra słów zastosowana jako akcent humorystyczny, ale jakby się przypatrzyć ma też sens w opisanym wyżej kontekście...
Co do pytania, Łukasz, nie potwierdzaj i nie zaprzeczaj, napisz, co myślisz ;) mogę zadać pytania pomocnicze, jeśli w czymś pomogą...
Świetnie to ujmuje pan Jacek Pulikowski, gdy mówi, że "mężczyzna pozostaje długo pod wrażeniem, jakie zrobił na kobiecie". Poszukuje on potwierdzenia swojej męskości u kobiety, a nie w samym sobie (podobnie kobiety chcą słyszeć od mężczyzn, że są Piękne - a są! :). Dużą rolę odgrywa na pewno przekonanie, że facet nie może się mylić, nie może płakać, musi być twardziochem, a nie mięciochem.
Zgadzam się, że jest tak często, bo sam czasami łapię się na takim zachowaniu. Myślę, że to szukanie męskości u kobiet jest pewnym etapem w rozwoju mężczyzny. Pytanie tylko, czy na tym się poprzestanie, czy (oby) nie.
Oj!!Żeby wszyscy mężczyźni to wiedzieli i o tym "swoim kawałku" pamiętali, a kobiety ich rozumiały...
Hmmm...a czego oczekują mężczyźni od kobiet?zeby też lubiły piwo i Champions League???A może warto zaakceptować, wypad na zakupy z przyjaciółkami? Ona szanuje Jego dzikie serce, a On jej chęć bycia urzekiającą...wiecie...jak Ona się czuje urzekająca, to taka właśnie jest:D
Brawo! Uszanujmy wypady naszych dam na zakupy z koleżankami!
...
Zgodzę się na wszystko, bylebyś mnie na te zakupy nie zabierała ze sobą :D
To jest tak: chcemy bardzo, zeby nasz chlopak bral czynnie udzial w naszym zyciu, w wiekszosci wydarzen, ktore sa dla nas mile i eksytujace (jak np. zakupy ;)) Ale jesli jednoczesnie chcemy byc dla nich urzekajace, to chyba lepiej darowac im sytuacje, w ktorych zamiast nas podziwiac, beda skupiac sie na pospieszamiu i marudzeniu? ;P Lepiej pokazac sie pozniej w nowej bluzce i sluchac jego komplementow ;)
no! Wszystko ładnie, pięknie tylko z jednym nie mogę się zgodzić: "Facet może jest stworzeniem prostym, o zachowaniu łatwym do przewidzenia"?? Pytam: który? Może to ja jakaś dziwna jestem, albo takie szczęście mam, bo na swojej drodze spotykam mężczyzn raczej złożonych i nieprzewidywalnych, mimo że czasem brakuje im spontaniczności ;).
A! I jeszcze jedno: ten do niedawna najważniejszy w moim życiu mężczyzna dużo mówił o "dzikości serca", ale w praktyce to chyba się tego bał. Czy nie jest tak, że traktujecie te pragnienia dzikiego serca bardziej jak marzenia nie do spełnienia?
Jesteście facetami, więc wiecie o tym trochę więcej niż ja :) może mi to wyjaśnicie?
A czemu projektujesz na nas swoja relacje z jakimś chłopakiem? Nie znamy go... Ty nie znasz nas, możemy tylko zostać na wymianie słów i poglądów, a w ten sposób nie jesteśmy w stanie Ci ukazać naszej wizji "dzikości serca"
to po co zakładacie blog?, tutaj wszystko dzieje się na poziomie słów czytanych bądź pisanych...
Nie chcę być wścibska czy zaroumiała, nie wiem do końca, jakiej natury problem sygnalizuje moja anonimowa poprzedniczka... ale z tego co udało mi się zaobserwować - ktoś tu kogoś skreślił, poszedł na łatwiznę i wykręcił się od odpowiedzi...
Bo... nawet jeśli ktoś ma problem, z którym zwraca się pod niewłaściwy adres, my - jako przyszli familiolodzy, w żadnym razie nie powinniśmy zatrzaskiwać mu drzwi przed nosem...
ad a: Nie wiem jakie jest zdanie pozostałych, ale moje jest takie, że blog zakładamy jako wirtualną formę, którą wyrażamy nas jako trio ;-) Nikt tu nie podkreślał, że jest to blog familiologiczny, a tym bardziej poradnik internetowy to nie jest.
Osobiście uważam też, że próba dawania rad pod szyldem "familologa" w wypadku jeszcze studenta tegoż kierunku może przynieść więcej złego niż dobrego. Z tego wynika, że różnych rad możemy udzielać tylko i wyłącznie jako znajomi/przyjaciele bez naruszania dobrego imienia familiologa jako takiego. Koronując moją wypowiem dodam, że nie jestem znajomym żadnego anonymusa i nie czuję się zobligowany niczym, aby udzielać rad z zakresu relacji międzyludzkich komuś nieznajomemu.
To pisałem ja - Kamil, nie konsultując się z pozostałymi, więc może oni zajmą bardziej wyrozumiałe stanowisko w tej sytuacji ;-)
odp. na post anonymous
Droga nieznajoma...masz dużo racji. Z tymi marzeniami o "dzikim sercu" jest tak, że u każdego faceta (w mniejszym, lub większym stopniu) one są. I z jednej strony bardzo chcemy je urzeczywistniać, a z drugiej, śmiertelnie się ich boimy. Nasuwają się myśli typu: "a co jeśli zawiodę... to znaczy że nie jestem prawdziwym facetem?". Dlatego, część mężczyzn wybiera pozerstwo, nazywając męską przygodą pójście do baru, lub chwile euforii przy meczu ulubionej, piłkarskiej drużyny itd. I chociaż te rzeczy (bar, lub mecz w TV) nie są złe... to na pewno nie są przygodą o którą nam naprawdę chodzi, tylko namiastką odrobinę zaspakajającą nasze odwieczne pragnienia. Usprawiedliwiającą naszą męskość przed męskim światem: "ten to ma jaja, wypił 8 piw i nieźle się trzyma... albo bierze 140 na klatę ;)". Ale każdy zdaje sobie sprawę że nie o to nam naprawdę chodzi... nikt nie podziwiał Braveheart'a (chodzi o postać wykreowaną przez Mela Gibsona), za to jakie miał "muły", tylko za jego heroiczne czyny, nikt nie podziwiał Bonda za to że pił wstrząśniętą, nie mieszaną wódkę z martini i miał kupę panienek, tylko za bohaterstwo w ocalaniu świata. Większość mężczyzn zaczyna jednak od upodabniania się do tych "męskich autorytetów", od nie tej strony co trzeba... a boi się na krok ku temu co naprawdę męskie...
ohoho, żem się rozpisał.
drogi Kamilu, bynajmniej nie uważam, ze blog Wasz powinien służyć za darmową poradnię familiologiczną, ani też nie chcę powiedzieć, że powinieneś się czuć zobligowany do udzielania rad anonimowemu nadawcy Jedyne, co miał sugerować mój komentarz, to że trochę obcesowo żeś się obszedł z osobą, a jak sugeruje treść, nawet kobietą, zwracającą się do Was z prośbą - chciałam to podkreślić - nie o RADĘ, lecz o wyjaśnienie, jak coś tam wygląda z Waszej męskiej perspektywy. Solidaryzuję się z tą osobą, nie z tym, co napisała, gdyż z pewnością poczułabym się conajmniej źle otrzymawszy taką odpowiedź. Apeluję o odrobinę delikatności - to wszystko :D
Pozdrawiam
A.
hehe, w sumie pani na poradnictwie małżeńsko-rodzinnym - taki przedmiot, powiedziała, że ja mam parę cech, które dla doradcy się nie nadają. Wypowiedzi zwrotne wielu moich rozmówców, znajomych świadczą o tym, że do tych czułych, wyrozumiałych i sympatycznych to ja nie należę ;-)
Może zatem pozostawię ten wątek bez mojej ingerencji i wierzę, że chłopaki coś wam zechcą powiedzieć o ich doświadczeniu "dzikości serca".
Pozdrawiam
Czuły i wyrozumiały na bank nie, ale może trochę sympatyczny.
peace!
zgadzam się z Łukaszem :)
sympatyczny? niczym atrament... czuły? nie bardziej niż klawisz "x" (czy też "c") na jego klawiaturze. wyrozumiały? mówcie mu chuck!
Prześlij komentarz