www.nasz-bocian.pl to strona stowarzyszenia działającego na rzecz niepłodności i wspierania adopcji. Trafiłem tam przypadkiem w czwartek (dwa dni temu) przeglądając internet w poszukiwaniu informacji o NaPro, a na forum owej strony taki temat został poruszony. Wszedłem, poczytałem i odezwałem się (jedna z forumowiczek pisze, że niedrożności jajowodów się "nie leczy", ale robi in vitro - co jest nieprawdziwą informacją- to wyrażenie jeszcze się powtórzy).
Na początku było jeszcze nieźle, dopóki nie pojawiła się ona - Moderatorka, a ja (nieopatrznie) napisałem, że NaPro jest skuteczne, zwraca szczególną uwagę na diagnostykę, a lekarze, którzy są wielkimi zwolennikami in vitro często bez dobrej diagnozy wskazują pacjentkom IVF jako jedyne możliwe rozwiązanie.. ale to jeszcze nie było "to".
W sumie miła Moderatorka. Napisała nawet wiadomość prywatną z propozycją pomocy w odnalezieniu się na forum, bo ja to tak o naprotechnologii, a faceci są milej widziani w dziale o plemnikach. Grzecznie podziękowałem, co chyba nie spodobało się onej, gdyż powiadomiła mnie, że lepiej się czuła, jak mnie nie było i powinienem już iść.
I wtedy się zaczęło. O, ja głupi, napisałem rzeczy, które w głowie mieścić się nie mogą i obrazą są najwyższej Prawdy:
- - in vitro jest mało skuteczne (w najlepszym przypadku w najlepszych klinikach 30% - tutaj podane źródło z ich strony, którego nie chcę reklamować.. nie warto tracić czasu)
- - wiąże się z ryzykiem dla zdrowia kobiety (chociażby zespół hiperstymulacji jajników)
- - wiąże się z podwyższonym ryzykiem chorób genetycznych dziecka (tu źródło z Human Reproduction - dzieci poczęte in vitro są 30-40% bardziej narażone na choroby genetyczne)
- - część embrionów wykorzystywanych przy próbie in vitro ginie.
To już było zbyt duże zagięcie.. znalazłem się na dywaniku u Administratora (pozdrawiam - może jeszcze tu zajrzy, w końcu już był). Administrator tu był, bo to Administrator-detektyw i dzięki poszlakom doszedł do tego kim jestem: mącicielem, nawracaczem bez szacunku do ludzi o innych poglądach, mającym w głębokim poważaniu cierpienie i uczucia osób niepłodnych, trolem z piaskownicy wyzywającym od morderców kobiety podchodzące do IVF.. uff.. ale sobie nagrabiłem.
Starałem się jeszcze 2 razy obronić wyżej podane tezy przedstawiając medyczne źródła, z których korzystałem, ale znów były to nieprawdziwe informacje, które trzeba było ocenzurować... tffuu.. zmoderować.
Podjąłem ostateczną próbę zmierzenia się z moją ignorancją (w końcu trzy razy razy powiedziano mi, że podaję nieprawdziwe informacje, więc zacząłem się martwić). Zapytałem jak chłopa na miedzy, aby upewnić się, że dobrze zrozumieliśmy się nawzajem:
"Jeśli nie jest prawdą, że część embrionów ginie przy próbach in vitro, to daj znać - będę szukał na forum, bo w tym momencie rozumiem, że nie zaprzeczasz temu, że część zapłodnionych komórek jajowych ginie przy próbie in vitro (np. wtedy, gdy próba jest nieudana). "
No i już znam prawdę dzięki Moderatorowi, który zechciał ocenzu... zmoderować moje pytanie i odpowiedzieć mi w następujący sposób:
"To jest stwierdzenie nieprawdziwe, mało tego zupełnie nie w temacie naprotechnologii. Bardzo proszę o nie rozpowszechnianie fałszywych informacji. Jeśli nadal czujesz zapał udowadniania słuszności racji KK oraz skuteczności napro zapraszam tutaj" (a link prowadzi do postu "księża a in vitro" ??, chociaż ani razu w dyskusji nie wspomniałem o Kościele ani księżach)
Już wiemy.. nieprawdą jest, że przy próbie in vitro, która jest nieudana (czy przy jakiejkolwiek innej), giną embriony! To kłamstwa szerzone przez KK i księży!
Zbudowałem na tę okoliczność swoją "teorię nieginących embrionów":
Po nieudanej próbie in vitro embriony wpadają w wir czasoprzestrzenny przenoszący je do czasu zanim powstały uniemożliwiając ich powstanie, przez co nie giną, bo nigdy nie powstają.
Nawet podzieliłem się tą teorią z Moderatorką, ale mój post został.. zmoderowany..