sobota, 4 października 2008

Polemika w sprawie piractwa c.d.

Odpowiedź Jakuba (niekoniecznie per Pana;)

Witam!

Na wstępie dziękuję serdecznie za odpowiedź i płodną wymianę myśli :-)
Widzę, że mimo niewielkiej różnicy wieku nas dzielącej woli Pan używać formy grzecznościowej, na co - choć z pewnym oporem - muszę przystać.

Faktycznie gdzieś mi się prześlizgnął błąd edytorski: miało być tak jak się Pan słusznie domyślił: "Nie wszystko co jest nielegalne jest niemoralne".

Po lekturze Pańskiego listu wydaje mi się, że nasze stanowiska są znacznie sobie bliższe niż początkowo myślałem. Szczególnie dużo wyjaśniła mi poruszana przez Pana kwestia zgodności lub rozbieżności między "literą" a "duchem" prawa.

Zresztą sam nie zamierzam bronić piractwa, jako działalności czy może raczej - postawy - słusznej. Należy tu jednak rozróżnić to co jest nakazane oraz
to co jest doskonałe. Z pewnością każdy chrześcijanin starający się o Bożą chwałę i własne zbawienie powinien postępować uczciwie. Skoro piractwo jest czymś co Boga obraża (choćby i lekko) każdy, kto dąży do doskonałości powinien się go wystrzegać. Ostatecznie jednak są grzechy, które jedynie w wyjątkowych wypadkach przekraczają ramy grzechu ciężkiego (znów powtarzam za o.Woronieckim). Przykładem takiego grzechu jest łakomstwo, które o ile nie szkodzi poważnie zdrowiu, nie stanowi materii do grzechu, za który Pan Bóg mógłby człowieka potępić. Na ile mogę się rozeznać podobnie jest z piractwem. Tak więc o ile rzeczą doskonałą jest go unikać, o tyle zanim skupi się na nim swoją całą działalność samowychowawczą, lepiej jest zająć się grzechami "pierwszoligowymi".

Pozdrawiam, Jakub Nowacki.

Ps. tego postu - trochę jednak wykraczającego poza ramy tematyki Linuksa - nie będę publikował na swoim blogu.
Jeżeli będzie potrzeba proszę czuć się wolnym, może Pan zamieścić ten tekst na bzdsquad.blogspot.com (GPL! :) )

czwartek, 2 października 2008

Polemika w sprawie piractwa :)

Niedawno otrzymałem list w odpowiedzi na posta o piractwie
, tutaj jest jego pełna treść --> Ad. Nie kradnij! (No chyba że wszyscy to robią)


Poniżej prezentuje swoją odpowiedź:

Witam Panie Jakubie!


Trochę z poślizgiem, ale odpisuje na Pana maila. Od razu chciałbym w swojej obronie stwierdzić, że mój post, o którym mowa, ze względu na swoją długość był bardzo ogólnikowy i ostry, miał jednak sprowokować do dyskusji, stąd wiele w nim niesprostowań. (Niestety dyskusja w komentarzach na blogu nie zaistniała, dlatego bardzo cieszy mnie pański mail).

Polemikę z Pana listem pragnę zacząć od przytoczenia stwierdzenia, które się w nim pojawia: "nie wszystko co jest niezgodne z prawem jest nielegalne." Ja bym użył słowa niemoralne, bo legalność i nielegalność są określeniami zgodności,lub niezgodności z prawem (jakie by ono nie było), ale chyba właśnie niemoralność miał Pan na myśli. Oczywiście się z tym zgadzam, zarówno w jedną (tą przytoczoną), jak i w drugą stronę (tzn. nie wszystko co jest zgodne z prawem jest moralne :). Jesteśmy bardziej zobowiązani do postępowania dobrze, niż postępowania zgodnie z prawem. Zatem jeśli prawo jest moralnie złe, nie musimy, a nawet mamy obowiązek, aby go nie przestrzegać. Czy jednak prawo dotyczące licencjonowania oprogramowania i multimediów jest moralnie złe? Chyba raczej nie, może być co najwyżej głupie i niedopracowane. Drugą kwestią jest rozgraniczenie tego co nazywa się "duchem" oraz "literą" prawa, czyli tym dla jakiego celu prawo zostało ustanowione, a tym w jaki sposób jest egzekwowane. W przypadku prawa dotyczącego multimediów i oprogramowania celem, czyli duchem prawa jest zapłata za czyjąś pracę. Egzekwowane jest poprzez system różnorakich licencji i patentów, za które musimy płacić. Dopóki ktoś nie wymyśli lepszego sposobu realizacji, płacenia za pracę włożoną w wykonanie jakiegoś programu, czy utworu, nielegalne korzystanie będzie w pewnym stopniu niemoralne. No chyba, że "litera" prawa zwycięży nad jego "duchem" jak to jest w Pańskich przykładach: o przypisywaniu licencji jednej płycie głównej oraz przepisywania koleżance tekstu za pieniądze. Dlatego poprawiona wersja stwierdzenia brzmiałaby, że każde nielegalne korzystanie z oprogramowania i multimediów jest kradzieżą w przypadku gdy licencja jest zgodna z "duchem" tego prawa, czyli jest po prostu uczciwa.

Kolejne kwestie to porównanie kradzieży materialnych przedmiotów do kradzieży własności intelektualnej. Jak stwierdziłem wyżej, nie kradnie się tutaj własności intelektualnej, tylko czyjąś należną zapłatę. To samo tyczy się wytworów artystycznych.

Faktycznie przesadziłem trochę z tą przymusową spowiedzią, chodziło mi bardziej o to, że "piractwo" jest moralnie złe. Jednak, jak mi Pan to uświadomił, nie można go oddzielać od winy moralnej, która może być większa, albo mniejsza... aczkolwiek w większości przypadków "piractwa" owa wina zostaje zaciągana.

Pozdrawiam,
Konrad Perko.