piątek, 19 października 2007

Wybory, wybory

Żeby nie było, to przed ciszą wyborczą, korzystając z dobrodziejstw niezabezpieczonych sieci bezprzewodowych napiszę, że w już w niedzielę wybory. No i cóż.. jedno wyjście mamy. My głosujemy na PiS i jesteśmy z tego dumni.

http://www.piotrskarga.pl/ps,685,58,0,1,I,informacje.html
To link do 'przewodnika wyborcy', który ma ułatwić wybór kandydata. Przedstawia zasadnicze kwestie jakimi powinien kierować się katolik przy glosowaniu.

Dobrego wyboru!

21 komentarzy:

Unknown pisze...

PiS już miało swoją szansę? I co wyrządziło? rozwiązanie...

Anonimowy pisze...

Katolik przede wszystkim powinien kierować się rozumem i własnym sumieniem a nie wytycznymi przygotowanymi przez jakiegoś duchownego.
Wymyślanie pseudo katolickich kryteriów, które spełnia tylko jedna partia, a następnie sugerowanie ludziom, że wszystkie partie, które ich nie spełniają są antychrześcijańskie to szerzenie ciemnogrdou. Współczuję osobom, które nie potrafią obiektywnie spojrzeć na sytuację i wybrać wg. własnego uznania. Żałosne są hasła typu "jestem katolikiem głosuję na PIS". Polityka to jedno, Kościół to coś zupełnie innego. Może jeszcze umówicie się SMSem na kogo zagłosować?

Anonimowy pisze...

Nie no sorry tylko rozumem i własnym sumieniem? A ja myślałem, że Przykazaniami Bożymi i Nauczaniem Kościoła. Rozum - jedni są mądrzejsi inni mniej a do tego dochodzi jeszcze subiektywna ocena własnej mądrości a z tym już bywa różnie. Sumienie? Owszem jest ważne ale równie dobrze może człowieka zaprowadzić na manowce jeśli jest źle ukształtowane. Co to znaczy, że polityka to jedno a Kościół coś zupełnie innego? To Kościół nie uczestniczy w życiu politycznym? Niby jak? Jestem członkiem Kościoła i uczestniczę w życiu politycznym i ma ono na mnie wpływ a jako katolik mam obowiązek żyć zgodnie z nauczaniem Kościoła. Dla mnie to logiczne nie rozumiem dlaczego dla Ciebie (kimkolwiek jesteś) nie.

Łukasz pisze...

A szczególnie wartościowe są rozmyślania osoby, która nawet nie podpisuje swoich komentarzy

Adrianna pisze...

chyba łamię ciszę wyborczą :/ ale co tam...
jeśli chodzi o wypowiedź anonimowego, to podobnie jak Pan kristof, uważam, że jest sprzeczna sama w sobie, szkoda że nie zechciał on się podzielić z nami swoją tożsamością - być może wstydzi się swoich niedopracowanych, delikatnie mówiąc, poglądów...?
niestety jednak i PiS nie jest partią, na którą z zupełnie spokojnym sumieniem może zagłosować katolik. Nawet w tak kluczowych kwestiach bowiem jak ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci kandydaci z tej partii nie wszyscy (o zgrozo!) wypowiadają się zgodnie z nauczaniem Kościoła, w tym sam premier Kaczyński... (źródło - Gość Niedzielny, nr 41)
A sama mam zamiar poprzeć tę partię za kilka godzin :/ Niefajnie...

Anonimowy pisze...

A ja myślałem, że jesteśmy wolni i możemy podejmować decyzje suwerennie na podstawie własnych doświadczeń, wyznawanych wartości. I na kreowanie tych wartości może/ma/powinien mieć wpływ Kościół. Zbyt mocna ingerencja Kościoła w politykę kończy się utratą wiernych. Partie polityczne zbyt szybko zmieniają front działania kierując się najczęściej własnym interesem żeby realnie mogły nazywać się przedstawicielami chrześcijan w parlamencie. Dlatego każde ugrupowanie, które w swoim programie jako główny atut przedstawia wartości chrześcijańskie jest dla mnie bandą oszustów bez pomysłu na siebie i Polskę. Zawsze są jakieś wyjątki, ale inteligentni i mądrzy ludzie są zapewne w każdej partii, kwestia wybrania gdzie jest ich więcej a gdzie znacznie mniej.
PS.
Adrianno to Twoja wypowiedź jest niespójna, na wstępie podzielasz opinię kristofa, czyli np.:
„katolik mam obowiązek żyć zgodnie z nauczaniem Kościoła”, po czym stwierdzasz, że głosujesz na PIS, który tej nauce się sprzeciwia, co udowadniasz wskazując stosowne źródło informacji.

Nie wiem również, jakie znaczenie w kontekście mojej wypowiedzi ma to, że się nie podpisałem, zwyczajnie kliknąłem w anonimowy żeby było szybciej. A Wy już się ucieszyliście, że się was boję...
A może to portal randkowy i powinienem dołączyć swoje wesołe zdjęcie?
Odnośnie pytania czy wstydzę się własnych poglądów... Czego mam się wstydzić, że szukam najlepszego wyjścia, że staram się patrzeć krytycznie, czy tego, że w ogóle myślę? Przepraszam, że nie zacytowałem ani jednego numeru Gościa Niedzielnego, jak również nie powołałem się na wypowiedź ojca Tadeusza Rydzyka.

Pozdrawiam
Marcin

Konrad Perko pisze...

Panie Marcinie! Zostałem przez Ciebie zmuszony sprawdzić link Łukasza, ale od razu przyznam, że nie chciało mi się czytać całego "poradnika wyborcy". Z tego co jednak przeczytałem w opisie, chodzi o to, że decydując się kogo wybierać, osoba wierząca, powinna zorientować się jakimi poglądami natury moralnej kieruje się osoba kandydująca. Mam nadzieję, że dobrze zinterpretowałem treść (ewentualnie proszę mnie poprawić). Zdaniem Łukasza zaś, PiS jest najbliższa spełnieniu tych wymagań (co nie znaczy że je spełnia) i dlatego zachęcał On do głosowania na tę partię. Ja osobiście mogę powiedzieć że można nad tym dyskutować (nad stopniem zgodności PiS z tymi kryteriami) i się dyskutuje, nawet w naszym mieszkaniu. Ja przy wyborze kieruję się zgodnością wyznawanych przeze mnie wartości z wartościami reprezentowanymi przez osobę i partię na którą głosuję. I dlatego nie czułem potrzeby doedukowania siebie "przewodnikiem wyborcy". Z tego co znam Łukasza oraz specyfikę tego bloga to jego posta powinno się traktować z przymrużeniem oka i nikt nie musi iść do spowiedzi jeśli nie głosował na PiS... (no chyba że głosował na LiD ;] ). Ale skoro już rozpętała się taka dyskusja i zeszła na tematy ingerencji Kościoła w politykę, to zgadzam się z Twoimi twierdzeniami że Kościół nie powinien oficjalnie wypowiadać się na którą partię głosować. I dotychczas nie usłyszałem takich deklaracji ze strony władz Kościelnych ani z ambony Kościoła do którego chodzę. Zgadzam się także, że bez sensu jest twierdzenie, że PiS jest jedynie słuszną partią chrześcijan i wszyscy katolicy powinni na nich głosować. Chociaż sam na nich głosowałem, to nie utożsamiam się z wieloma ich poglądami i nie chciałbym żeby ogłaszali siebie, jako przedstawiciele chrześcijan w rządzie. Jeśli mam powiedzieć dlaczego oni, to dlatego że inne partie reprezentowały więcej poglądów z którymi się nie utożsamiam.

PS. ja inaczej umawiam się na randki, ale jak chcesz to możemy umieścić Twoje zdjęcie... zagląda tutaj wiele naprawdę fajnych dziewczyn.
PS2. niestety to, że nie powołałeś się na o. Dyrektora, sprawia że Twój komentarz jest nikłej wagi, ale ja pomimo to staram się odpisywać i na takie. ;]

Anonimowy pisze...

Fajne dziewczyny powiadasz? Ciekawe:)

Kamil pisze...

no jasne, np moja dziewczyna jest bardzo fajna i tu zaglada ;-) inna sprawa, ze mialbys spory problem z jej chlopakiem gdyby zachcialo Ci sie obrac ja jako adresata swoich pragnien.

a co do dyskusji, to w sumie calkiem podoba mi sie wypowiedz Konrada, choc ja bym dodal, ze moim zdaniem Kosciol moze i oficjalnie nie zachecac do glosowania na jakastam partie, ale nie jestem zwolennikiem bezgranicznego zakazania ksiezom wypowiadania swoich (prywatnych) przekonan politycznych jezeli maja obywatelstwo polskie

Anonimowy pisze...

Ech marudzisz Kamil no ale w sumie Twoje prawo, nie ma obaw co do moich pragnień, bynajmniej nie z powodu lęku przed Tobą o wielki:) A co do księży, problem polega na tym, że nie wszyscy katolicy umieją odróżnić prywatne zdanie duchownego od nauczania Kościoła, stąd ten zakaz. Z drugiej strony nie słyszałem, żeby księża nie mogli wyrażać swoich opinii na tematy polityczne, chodzi tylko o to by nie wygłaszali je w miejscu i czasie przeznaczonym do głoszenia nauki Kościoła czyli np. podczas homilii, rekolekcji itp.

Unknown pisze...

wystarczy że sa fajen chłopaki :P

Anonimowy pisze...

Szanowny Konradzie, albo mówisz do mnie nie na pan albo na Ty, jakoś tak się nie mogłeś zdecydować w pierwszych zdaniach swojej wypowiedzi. Pewnie czatowałeś w tym czasie z jakąś laską, której spodobało się Twoje zielone zdjęcie :) Ale mniejsza o to.
Ogólnie rzecz biorąc nasze poglądy różnią się tylko w tym punkcie:

"chodzi o to, że decydując się, kogo wybierać, osoba wierząca, powinna zorientować się, jakimi poglądami natury moralnej kieruje się osoba kandydująca?"

Moim zdaniem taka postawa mija się z celem, bo wybory do parlamentu nie są konkursem na proboszcza ("nie uwłaczając" proboszczom) i nie chodzi tu o wybranie człowieka o gołębim sercu, lecz uczciwego i kompetentnego. Człowieka, który wie, co zrobić, żeby było lepiej i będzie podejmował działania w celu realizacji swoich planów a nie tylko uklęknie, złoży ręce i będzie się modlił.
I jeszcze jedna kwestia:
"A co do księży, problem polega na tym, że nie wszyscy katolicy umieją odróżnić prywatne zdanie duchownego od nauczania Kościoła" - W moich oczach wygląda to zupełnie odwrotnie, to niektórzy ojcowie swoje prywatne polityczne zdanie nobilitują do rangi nauczania kościoła katolickiego licząc na ciemnotę wiernych. Niestety często trafiają na podatny grunt.
PS
Szanowny Konradzie, w geście wdzięczności za to, że zechciałeś zareagować na moją wypowiedz postanowiłem (specjalnie dla Ciebie) dociążyć moją wypowiedź cytatem z ojca dyrektora ;]

pozdrawiam

Konrad Perko pisze...

Po pierwsze... jaka jest sprzeczność między człowiekiem o gołębim sercu, a człowiekiem uczciwym i kompetentnym, bo dla mnie to powinno iść w parze.

Po drugie... zgadzam się, że pewnie są tacy księża, którzy jak piszesz: "swoje prywatne polityczne zdanie nobilitują do rangi nauczania kościoła katolickiego licząc na ciemnotę wiernych". Dobrze że napisałeś "niektórzy". Nie dodałeś jednak tym spostrzeżeniem niczego nowego do mojej percepcji Kościoła, już dawno zdawałem sobie z takich rzeczy sprawę.

Po trzecie... nie mam zwyczaju zaglądać na czaty... no i już przyzwyczaiłem się do zazdrości o moje "zielone" zdjęcie. W którymś, dawniejszym poście już było krytykowane... ale co ja poradzę że jestem taki piękny.

Adrianna pisze...

Wypada mi teraz zwrócić honor. Okazuje się, że Pan Marcin nie tylko nie wstydzi się swoich poglądów, ale jeszcze zechciał wyczerpująco i obszernie je rozwinąć. Szacuneczek ;)

Co miałam na myśli, pisząc, że zgadzam się z wypowiedzią kristofa i zarzucając Panu niespójność wypowiedzi -> to, że nie można w logiczny sposób uzasadnić twierdzenia, że polityka i Kościół nie mają ze sobą nic wspólnego. [Katolik - prawdziwie wolny - nie ma problemu z dostosowaniem się do tzw. "wytycznych", które wyznacza społeczne nauczanie Kościoła -> społeczne, bo dotyczy życia społecznego, w którym z całą pewnością zawiera się polityka!] Co do reszty, również się z nim zgadzam, choć nie było o tym mowy w moim poprzednim komentarzu.

Przepraszam za ironiczny ton poprzedniej wypowiedzi. Został sprowokowany Pańskim sposobem wyrażania swojej opinii. Trudno się dziwić, że słowa typu "żałosne", "ciemnogród", czy sugerująca daleko posunięty infantylizm autorów bloga propozycja sms-owego umawiania się w kwestii głosowania, nie budzą entuzjazmu i atmosfery życzliwości... (Tu muszę jednak przyznać, że w późniejszych Pana wypowiedziach kultura słowa prezentuje coraz wyższy poziom - chcieć to móc;) Proszę się też nie dziwić, że pozostanie anonimowym nie spotkało się z aprobatą. Nikt nie czuje się komfortowo, gdy spotyka się z krytyką. A anonimowość autora wysuwanych pod naszym adresem zarzutów zasadniczo utrudnia jakąkolwiek obronę czy polemikę z nimi.

Co do sprzeczności, jaką z kolei Pan mi zarzuca - w wytłumaczeniu się wyręczył mnie już praktycznie kolega Konrad. Jak najbardziej, uważam, iż "jako katolik powinienem żyć w zgodzie z nauczaniem Kościoła", niemniej z braku kandydatów idealnych (spełniających kryteria tegoż nauczania) wybrałam tych, którzy w moim rozeznaniu spełniają je w największym stopniu.

Pozdrawiam,
Agnieszka

Anonimowy pisze...

Konradzie, przeczytaj proszę cały akapit odnośnie kryteriów, jakie według mnie powinien spełniać poseł. Funkcjonuje on, jako całość a konkluzja jest w ostatnim zdaniu.

Cieszę się, że zdawałeś sobie sprawę z sytuacji, o których pisałem polemizując z nie z Tobą, lecz z kristofem. Nie dziw się zatem, że nie zmieniłem niczego w Twoim sposobie postrzegania Kościoła.

PS. Nie gustuję w chłopcach, więc ocenę Twojej zielonkawej urody pozostawiam płci pięknej ;)

Pani Agnieszko, stwierdzenie w nawiasie kwadratowym wydaje się wysoce niebezpiecznie. Samo słowo dostosowanie kojarzy mi się z brakiem wolności, ze swego rodzaju zmuszaniem. A przecież nikt nikogo do niczego nie zmusza. Przynajmniej nie powinien... Co oznacza "prawdziwie wolny"?

Abstrahując od użytych słów, po przeczytaniu zdania: „nie można w logiczny sposób uzasadnić twierdzenia, że polityka i Kościół nie mają ze sobą nic wspólnego” przypomniała mi się pewnie znana wszystkim anegdota:

Lecą dwaj faceci balonem i się zgubili. Jeden krzyczy "gdzie jesteśmy?". Czekają chwilę i słyszą odpowiedź "w balonie". Na to jeden z facetów w balonie stwierdza, iż odpowiedzi musiał udzielić im matematyk, gdyż była,
po pierwsze, całkowicie poprawna,
po drugie, całkowicie logiczna,
i po trzecie, całkowicie bezużyteczna

I jeszcze kilka słów o anonimowości. Każdy z nas może podpisywać się zupełnie dowolnie, byle konsekwentnie. Wtedy porządek dyskusji jest niezakłócony. Poza tym ludzie w Internecie zwykli posługiwać się pseudonimami. Jaka to różnica czy piszę do Adrianny czy Agnieszki, jeśli wiem, że to ta sama osoba?

„Proszę się też nie dziwić, że pozostanie anonimowym nie spotkało się z aprobatą. Nikt nie czuje się komfortowo, gdy spotyka się z krytyką.” – Z tych zdań wynika tylko tyle, że moja krytyka pewnych postaw wzbudziła w Pani złość, którą trzeba było wyładować szukając byle pretekstu.

„A anonimowość autora wysuwanych pod naszym adresem zarzutów zasadniczo utrudnia jakąkolwiek obronę czy polemikę z nimi.”- W jaki sposób utrudnia? Nie da się napisać polemicznego posta?

Pozdrawiam serdecznie
(już nie anonimowy) Marcin

Adrianna pisze...

na takiej samej zasadzie utrudnia, na jakiej, dajmy na to Dział Studenckich Spraw Socjalnych nie odpowiada na anonimowe maile (anonimowe w znaczeniu - bez podpisu) i na jakiej w realu nie umiemy walczyć z niewidzialnym wrogiem... może mało czytelne przykłady podaję, ale nie chce mi się nad tym rozwodzić, po prostu z anonimami się nie dyskutuje.

Anonimowy pisze...

Dział "Studenckich Spraw Socjalnych" jest komórką oficjalną, a blog ma charakter bardzo luźny. Stosowanie analogii urzędowego sposobu postępowania do wymiany poglądów na forach internetowych jest zupełnie błędne.

"w realu nie umiemy walczyć z niewidzialnym wrogiem..."
1. Nie jesteśmy w realu (możemy podawać się, za kogo tylko chcemy, nie widzimy się, nie znamy, nie potrafimy sprawdzić swojej tożsamości)
2. Blog chyba nie powstał żeby walczyć z autorami tekstów tylko ewentualnie z ich poglądami, a te zawsze są widoczne.
Przykłady faktycznie fatalne.

"ale nie chce mi się nad tym rozwodzić" – sugerujesz, że coś wiesz, ale nie chcesz powiedzieć tymczasem zwyczajnie nie masz argumentów.

Wracając do tematu, dobrze, że już po wyborach...

pozdrawiam
Marcin

Adrianna pisze...

tiaaaa, to istnieją takie, które mogłyby Pana przekonać?

dyskusja stała się nieco jałowa, niniejszym się z niej wycofuję

btw: z faktami się nie dyskutuje

Adrianna pisze...

PS po namyśle postanowiłam dać Ci szansę
jeśli temat leży Ci na sercu, tudzież jeśli czujesz niedosyt w związku z brakiem argumentów z mojej strony, możemy się spotkać i podyskutować już nie-anonimowo w realu

Anonimowy pisze...

Nie wiem czy istnieją, ale chyba nie oczekujesz, że będę polemizował sam ze sobą?
Masz coś do powiedzenia to śmiało a nie sypiesz nic nieznaczącymi sloganami.
I jeszcze ten "PS" o daniu szansy.
Sama daj sobie szansę i się już nie kompromituj kolejnymi "mądrościami".
Spotkać mogę się co najwyżej ze znajomymi a nie z Tobą.
A jedyny niedosyt jaki czuje w związku tą dyskusją to pytanie jak człowiek studiujący, będący przedstawicielem inteligencji może być tak ograniczony i zamknięty na argumentację?

Łukasz pisze...

:D no właśnie, jak może.