Z mini-ankiety, na którą odpisały dwie osoby, wynikło, iż pisać mamy o tym, co nas interesuje i czym na co dzień żyjemy. W takim razie przedstawiamy sprawę, którą żyjemy od paru dni (parunastu nawet) i która spędzała nam sen z powiek.. dobra, nie spędzała, ale zmusiła nas do rozmowy na temat inny niż: "kiedy kolacja" tudzież "co dziś na obiad" lub też "wam też net tak wolno chodzi?".
Z racji tej, że mało znam się na prawach autorskich, więc nie będę ryzykował wklejania tutaj tekstu, nad którym będziemy medytować, ale podam jedynie link: kliknij tu.
Na tą stronę, list i zaskakującą odpowiedź natrafiłem przypadkowym przypadkiem, gdy już dopchawszy się do komputera w Collegium odwiedziłem forum.wiara.pl, na którym w jednym z wątków toczyła się gorąca dyskusja na temat owegoż tekstu (szczerze - dyskusji nie przeczytałem, myślę, że po trzech latach studiów każdy prawie-familiolog będzie mógł sformułować własną ocenę tej 'rady').
Po przeczytaniu tekstu listu i odpowiedzi miałem bardzo mieszane uczucia. Przede wszystkim ucieszyłem się, że już za 2 lata wyjdzie jako mgr familiologii chociaż jeden Ksiądz (pozdro dla Zioma), który będzie obeznany w nauce Kościoła nt. małżeństwa i z nim spraw związanych i, mamy nadzieję, będzie tą naukę niósł do zwykłych ludzi w codziennej pracy duszpasterskiej.
Przede wszystkim zaskoczyło mnie to, że możliwe jest nazywanie grzechu nie-grzechem. Już pierwsze dwa zdania są znaczące:
Trzeba jeszcze podkreślić, że wypowiadanie przekłamanych treści nauczania moralnego w atmosferze zaufania do osoby powołanej do głoszenia nauki Chrystusa, jaką niewątpliwie jest Odpowiadacz, wpływa także na sumienia i postawy czytających owe treści. Zachęcam do zapoznania się z kolejnymi dwoma listami ściśle nawiązującymi do treści pierwszego. Na kolejne dwa pytania 'Duchowy Poradnik' w ten sam relatywny i minimalistyczny sposób odpowiada zaniepokojonym internautom. Siąść i płakać. List drugi. List trzeci.
Z racji tej, że mało znam się na prawach autorskich, więc nie będę ryzykował wklejania tutaj tekstu, nad którym będziemy medytować, ale podam jedynie link: kliknij tu.
Na tą stronę, list i zaskakującą odpowiedź natrafiłem przypadkowym przypadkiem, gdy już dopchawszy się do komputera w Collegium odwiedziłem forum.wiara.pl, na którym w jednym z wątków toczyła się gorąca dyskusja na temat owegoż tekstu (szczerze - dyskusji nie przeczytałem, myślę, że po trzech latach studiów każdy prawie-familiolog będzie mógł sformułować własną ocenę tej 'rady').
Po przeczytaniu tekstu listu i odpowiedzi miałem bardzo mieszane uczucia. Przede wszystkim ucieszyłem się, że już za 2 lata wyjdzie jako mgr familiologii chociaż jeden Ksiądz (pozdro dla Zioma), który będzie obeznany w nauce Kościoła nt. małżeństwa i z nim spraw związanych i, mamy nadzieję, będzie tą naukę niósł do zwykłych ludzi w codziennej pracy duszpasterskiej.
Przede wszystkim zaskoczyło mnie to, że możliwe jest nazywanie grzechu nie-grzechem. Już pierwsze dwa zdania są znaczące:
Pragnienie pieszczot jest czymś naturalnym i potrzebnym w relacji małżeńskiej. Możecie je Państwo przeżywać zawsze wtedy, kiedy jest w was taka potrzeba.Kurna, a dopiero nas uczyli, że człowiek nie zwierzę, instynktów nie ma i kiedy ma potrzebę, to nie musi od razu jej realizować. Idealną odpowiedzią na to zdanie jest fragment HV (nr 14): "(...) nie wolno wziąć za przedmiot aktu woli tego, co ze swej istoty narusza ład moralny - a co tym samym należy uznać za niegodne człowieka - nawet w wypadku, jeśli zostaje to dokonane w zamiarze zachowania lub pomnożenia dóbr poszczególnych ludzi, rodzin, czy społeczeństwa." Bo czymże jest wspomniany przez Autorkę listu 'petting' - nie przekroczeniem tej granicy określonej przez HV? Mam wrażenie, że owi małżonkowie dostali jawne pozwolenie na grzech. Zgodzę się, że w małżeństwie Autorki listu nie ma zamknięcia na prokreację, jak trafnie zauważa Odpowiadacz, ale cytując znów HV (nr 11) "(...) konieczną jest rzeczą, aby każdy akt małżeński zachował swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania życia ludzkiego." KAŻDY to znaczy KAŻDY. KAŻDY nie znaczy: 'nie dotyczy okresu, gdy żona urodziła dziecko, a małżonkowie na razie nie mogą mieć więcej dzieci. Czy w tej sytuacji zachował? Cóż, wydaje mi się to pytaniem retorycznym. Można wskazać jeszcze wiele przekłamań w podanym tekście, ale to blog - piszemy, czym żyjemy :) Może w przyszłości pojawi się strona, na której będzie można przelać obronę Nauczania Kościoła :) Zobaczymy.
Trzeba jeszcze podkreślić, że wypowiadanie przekłamanych treści nauczania moralnego w atmosferze zaufania do osoby powołanej do głoszenia nauki Chrystusa, jaką niewątpliwie jest Odpowiadacz, wpływa także na sumienia i postawy czytających owe treści. Zachęcam do zapoznania się z kolejnymi dwoma listami ściśle nawiązującymi do treści pierwszego. Na kolejne dwa pytania 'Duchowy Poradnik' w ten sam relatywny i minimalistyczny sposób odpowiada zaniepokojonym internautom. Siąść i płakać. List drugi. List trzeci.
12 komentarzy:
skądś znam te (Twoje) poglądy... :D
całkiem jak moje :) - cieszę się!
Pozdrawiam i dziękuję za głos!
hmmm...
ktoś tu chyba tworzy swoją własną moralność... smutne...
"kierownik duchowy"! zastanawiajace...
A myślałam, że jak ktoś 6 lat jest w seminarium to naukę Kościoła i encykliki zdążył poznać. Widać myliłam się:P
A ja zgadzam sie z tym ksiedzem.
hehe, no nie moglem sie powstrzymac ;-)
no bo dyskusja mialabyc, a tu wszyscy prezentuja zblizony poglad ;-)
kurna.. nie pomyślałem o tym i już po rekordzie 40 wpisów pod postem :) Autor odpowiedzi, to nie biskup, można trochę pokrytykować :D
Masz zamiar dyskutować nad niekompetencją czy głupotą tego ks? Bo nie wiem jak ocenić jego wywody.
Moze zaprosimy tu jakiegos interlokutora z grona? ;-)
czy chodziło Ci o mnie? :P Kamilu
hej. wie ktoś może gdzie można złapać jeszcze Stepulaka??:)
w Siedlcach pewnie
wie ktoś :) będzie we wtorek na KULu tak po 13 najprawdopodobniej bo ma wcześniej obrone pracy u kogoś :)
Prześlij komentarz