Piosenka opowiada historię kobiety nękanej przez wspomnienia po dokonanej aborcji. Swoje zabite dziecko nazywa Szansą. Wspomina słowa lekarzy, którzy mówili, że nigdy nie będzie żałować swojej decyzji i mówi, że te słowa bolą ją do dzisiaj. Wyznaje także, że nie będzie już mogła mieć dzieci - straciła Szansę.
W lubelskim dodatku do GW z 31 marca pojawił się "artykuł", w którym 'ekspert' - prof. Szamatowicz (jako jeden z pierwszych rozwijał interes in vitro w Polsce) wypowiada się o naprotechnologii jako pseudonauce. "Bohaterem" artykułu nie jest Szamatowicz, ale takie wrażenie w czytelniku pozostaje.
Artykuł dotyczy tego, że w Lublinie powstanie placówka lecząca niepłodność metodą naprotechnologii. Pomysł ten popiera abp Życiński, który o NaPro wypowiadał się w czwartek na KULu. Dane o skuteczności potwierdza lekarz ginekolog Maciej Barczentewicz.
Na marginesie - co z tym 'ekspertem'? Ma syna - także ginekologa. Zapewne GW-ekspert uczył eksperckiej fachury syna (bocianiego-eksperta). On też zbyt dużej wiedzy nie ma, a jeśli ma, to wybiórczą, tudzież dzieli się tylko tą, która nie psuje wspólnego interesu. Na znanym forum bocianim na pytanie jednej z użytkowniczek co to jest ta NaProTECHNOLOGY i czy warto odpowiedział: "Według mojej wiedzy to nie ma sensu Skrót naprotechnologia pochodzi od naturalnej prokreacji więc jeżeli naturalnie nie udaje sie to co pozostaje?" (tak, to jest pełen tekst odpowiedzi 'eksperta'; jeśli ekspert to ktoś, kto potrafi zajrzeć do słownika i przetłumaczyć słowo "naprotechnology" na język polski, to każdy ekspertem być może).
Wracając do GW i eksperta-seniora. Wielu argumentów 'ekspert' nie ma, bo dwa razy w tym samym tekście powtarza, że "w pewnych sytuacjach, jak przy ciężkim uszkodzeniu jajowodów czy endometriozie jest praktycznie bezradna" i w kolejnym akapicie znów to samo.
Na tak tendencyjne przedstawienie naprotechnologii zareagował dr Barczentewicz przesyłając do redakcji GW sprostowanie, w którym nie zostawia na wspomnianym 'ekspercie' suchej nitki przedstawiając dane statystyczne dotyczące NaPro i in vitro i potwierdzając swoje słowa źródłami.
Poniżej fragment sprostowania autorstwa dr Barczentewicza:
W przypadku niedrożności jajowodów wyniki klasycznego leczenia mikrochirurgicznego z pracy Gomel V. „Salpingostomy by microsurgery” (Fertility & Sterility 29; 380-387, 1978) to 29% ciąż a nie 3% jak sugeruje Gazeta Wyborcza za prof. M. Szamatowiczem. Natomiast wyniki leczenia przy pomocy metod mikrochirurgii rozwiniętych przez prof. Thomasa Hilgersa sięgają 58% przy obserwacji pacjentów do 42 miesięcy po zabiegu operacyjnym (Pope Paul VI Institute Research 2004). Wyniki procedury „in vitro” w przypadku niedrożności jajowodów za pracą 2001 Assisted Reproductive Technology Success rate: National Summary and Fertility Clinics Report (United States Department of Health and Human Services) to tylko 27.5% żywych urodzeń. Pomimo upływu czasu wyniki te nie ulegają poprawie w następnych latach.
Dobrze, że chociaż na swoim własnym blogu można napisać, że naprotechnologia jest skuteczniejsza od in vitro i nikt za to nie banuje, tudzież nie obcina wypowiedzi :)
A na koniec fragment z amerykańskiej CBS11TV (ale uwaga! kto wrażliwy niech nie ogląda, bo też mówią, że naprotechnologia jest skuteczniejsza od in vitro)