Nad Polską wiać przestało, więc napisać można coś nowego (a co ma wianie do pisania? ano po cóż pisać, jeśli i tak wszyscy rodacy przeczytać tego móc - nie będą mogli, bo tu zawieje, tu prąd popsuje i internetu nie ma!).
Po owocnym poszukiwaniu mieszkania w Lublinie (już 6 kwadrat w czasie studiów ;) miałem okazję spędzić tydzień w pięknych okolicznościach przyrody (i niepowtarzalnej!) na Podlasiu. Jako, że moje wyobrażenia o tej części Polski były ukształtowane przez film "Sami swoi", zabrałem ze sobą kalesony (pomyślałem, ze śpiąc pod słomą będzie mi chłodno) i parę gumowców, bo nie mam zaufania do drewnianych chałup krytych strzechą (przy większym deszczu mogą się przydać, a i do obory przecież w sandałach nie wyjdę).
Okazało się jednak, że największa w powiecie wioska na "U", nazwą kojarzona z ZSRR, to całkiem ładne miejsce. A i domy przykryte dachówkami. Zamiast wozów drabiniastych w stodołach stoją samochody (i to nie tylko polonezy!) w murowanych garażach - impresive!
A rozrywek - bez liku. Prawda, że w samej metropolii jeno dwie - kajaki wraz z nadnarwiańską plażą i bar (obie zaliczone), ale za to wokół jest owych rozrywek i miejsc ciekawych bez liku.
Dane nam było zobaczyć prawdziwą Perełkę podlasia - Żubra. Żubr był w trzech wersjach - żywy, wypchany i powstały z jęczmienia (co się czasem stawia). Wszystkie robiły duże wrażenie (szczególnie, gdy było ich kilka).
Była także okazja poznać trochę podlaskiej kultury. Na Jarmarku Dominikańskim w Choroszczy (takie lubelskie Abramowice) oprócz zjedzenia kiszki ziemniaczanej i wypicia (z plastikowego kubka) 0,4l napoju powstałego z jęczmienia, można było zanucić wraz z zespołem dorosłych facetów śpiewających "Bo fantazja jest od tego, aby bawić się...". Słodkie..
Zwiedziliśmy także (z brzuchami pełnymi zupy kukurydziano-pomarańczonej z szynką - pycha!) królewskie miasto Tykocin ("miasto dwóch kultur zanurzone w przyrodzie"). Gdyby nie komary (których podobno w tym roku było mało) mógłbym tam zamieszkać..
I wreszcie ostatecznie wiem dlaczego mieszkańcy Augustowa chcą obwodnicy. Augustów polecam najwyżej na urlop. Mieszkać - nie polecam. Tirów jak mrówków, ale jeziora ładne.
Podsumowując - Podlasie polecam!
Fenomen pamięci
9 lat temu