piątek, 30 listopada 2007

Tusk, Kopacz: In vitro jest ok!

Za portalem dziennik.pl:

Metoda zapłodnienia in vitro jest warta wsparcia - mówi premier Donald Tusk. Jak zapewnia, koalicja PO-PSL podejmie realne wysiłki na rzecz zwiększenia dzietności. Wczoraj w DZIENNIKU minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiedziała, że zajmie się finansowaniem zapłodnienia in vitro z budżetu państwa.
Co jeszcze mówi premier-a jakże, katolik?

W związku z tym, mimo sceptycyzmu wielu środowisk i takiego ostrożnego sceptycyzmu - używam delikatnych sformułowań - ze strony Kościoła przeważa opinia o tym, aby metodę in vitro uznać za wartą wsparcia. Taka jest też moja opinia" - powiedział Tusk
A wspaniała matka-polka Kopacz apeluje:

"Wiele bezpłodnych par niesamowicie pragnie dziecka. Czeka na nie w sposób szczególny. Kochają potem swoje dzieci w cudowny, wręcz zwierzęcy sposób. Dajmy im szansę na tę miłość"

Ale sama przyznaje w swojej wypowiedzi dla owego dziennika, że aby była realna szansa na donoszenie ciąży próbę zapłodnienia trzeba powtarzać minimum 4 razy. W tym stwierdzeniu nie są ważne pieniądze, ale każda 'zapłodniona komórka', to nowa istota ludzka. Przy jednej próbie zapłodnienia używa się około czterech zarodków. Ofiarą jednego życia jest 15 innych, którym nie została dana "szansa na miłość".

środa, 28 listopada 2007

Jacek w Wyborczej!

W Gazecie Wyborczej pojawił się wywiad z Jackiem Pulikowskim (serio!;). Zachęcam do lektury, naprawdę warto --> kliknij tutaj

Klika ciekawych fragmentów:

Początek -->

"Jacek Pulikowski: Pozwoli pan, że na początek złożę oświadczenie.

Jacek Kowalski: Bardzo proszę.

- Nie czytam "Gazety Wyborczej". Nie lubię jej, mówiąc oględnie. Osobiście uważam, że podkopujecie wartości chrześcijańskie, które są mi bliskie.

To dlaczego zgodził się pan na rozmowę?

-Wie pan: Chrystus także rozmawiał z jawnogrzesznicami"

Końcówka -->

"Czy mamy kryzys ojcostwa?

- Tak. Ale idzie ku lepszemu. Mądrzy, odpowiedzialni ludzie mają coraz więcej dzieci. Przekazują im dobre postawy - uczą dobrego ojcostwa. Z kolei ludzie nieodpowiedzialni mają tych dzieci coraz mniej albo wręcz wcale. I tak - prawem naturalnym - nie mają komu przekazywać swojej nieodpowiedzialności. Z każdym pokoleniem będzie więc coraz lepiej.

wtorek, 27 listopada 2007

Peer (jajcarz) Gynt

UWAGA! UWAGA! UWAGA!

Jeszcze tylko jutro, 28 listopada 2007 r. teatr ITP zaprasza na Peer Gynt, komedię muzyczną opartą na motywach dramatu Ibsena (nie wiem co to za koleś, ale śmiesznie jest!). Polecam serdecznie, bo spektakl jest prześmieszny i przeprofesjonalny. Bilety można kupić w sklepiku z kulowskimi gadżetami przy wejściu do gmachu głównego w godz. 8:00-16:00 lub na godzinę przed spektaklem. Po więcej informacji zapraszam na stronę Teatru.

niedziela, 25 listopada 2007

Prawdziwi mężczyźni sikają do pisuarów!

W związku z tym, że Krzysztof nie ma tymczasowo internetu, aby nasycić naszych "zaglądaczy" nową treścią postanowiłem coś zamieścić... czyli kolejny post z serii na poważnie"

„579 rzeczy które musisz mieć”, głosił tytuł z okładki pewnego czasopisma dla panów. Musisz je mieć, aby stać się prawdziwym facetem! Ten chwyt marketingowy jest bardzo udany, uderza bowiem w bardzo czuły punkt - w poczucie męskości. Wykorzystując przy tym zagubienie dzisiejszego mężczyzny.

Wielu przedstawicieli płci brzydkiej nie potrafi odpowiedzieć dziś na pytanie: kim jestem jako mężczyzna? Często też źle je stawiają i pytają: jaki powinienem być, aby być mężczyzną? Bombardowani są wtedy mnóstwem podpowiedzi: Prawdziwy mężczyzna powinien... interesować się samochodami, pić alkohol, uwielbiać mecze piłki nożnej, załatwiać się do pisuaru, chodzić na siłownie, kobiety traktować jako rodzaj rozrywki, oglądać filmy sensacyjne czy też, jak we wspomnianym przykładzie, posiadać odpowiedni męski „stuff” (czyli gadżety które powinien mieć). Można by tego jeszcze mnożyć i mnożyć, a wszystko po to, aby znaleźć potwierdzenie, że jesteśmy stu procentowymi samcami. Potwierdzenia szuka się zaś, gdy w jakiejś dziedzinie brakuje pewności. Ta niepewność zatem sprawia, że mamy obsesję na punkcie poczucia męskości. Panie nie mają takiego fioła na punkcie kobiecości. Gdy powiemy bowiem jakiejś kobiecie, że zachowuje się jak facet, to nie będzie miało to tak pejoratywnego wydźwięku jak w przypadku, gdy powiemy jakiemuś facetowi, że zachowuje się jak baba. To dla niego niczym najgorsze przekleństwo.

Czy jednak picie piwa przy meczu, lub posiadanie nowego Golfa, sprawia że jesteśmy bardziej męscy? Czy to zestaw pewnych cech, przedmiotów i czynności konstytuuje nas jako mężczyzn, czy są może jakieś nadrzędne wartości? Myślę, że są, i to na ich podstawie te wymienione wcześniej przymioty zyskują znaczenie. Takimi nadrzędnymi wartościami są odpowiedzialność, odwaga, siła (rozumiana jako determinacja w realizacji zamierzeń), oraz posiadanie jakichś nadrzędnych celów życiowych, dla których jesteśmy w stanie poświęcić bardzo wiele (może nimi być kobieta, rodzina czy też jakieś wzniosłe wartości np. wolność, czy, miłość).

Chciałbym zwrócić uwagę na to, że następuje dziś jakieś totalne odwrócenie porządku. Brawurowa jazda samochodem, czy też picie dużej ilości alkoholu ma świadczyć na przykład o odwadze. Powinno zaś być zupełnie odwrotnie: to odwaga powinna pozwalać mężczyźnie na to, że nie boi się szybko jechać samochodem, gdy zajdzie taka potrzeba. Mężczyzna posiadający cechy nadające mu męskość, nie musi utwierdzać się w niej biorąc sto czterdzieści kilo na klatę, czy też kupując sobie najdroższy zegarek. Po prostu ma pewność w sobie i nie musi szukać jej na zewnątrz. Nie chcę potępiać jednak oglądania meczy, czy picia piwa, a jedynie zwrócić uwagę na to, że do istoty męskości nie należą, tak jak nie należy do niej sikanie do pisuarów.

niedziela, 11 listopada 2007

2006 - 2007

BZD! Hurra!
BZD! Hurra!
BZD! Hurra!
Bzdurra! Bzdurra! Bzdurra!






mozna by sie rozpisac jakims tekstem rocznicowym, ale wydaje mi sie, ze ten filmik powie wiecej niz slowa. a zreszta jest to tekst dla ambitnych czytelnikow, ktorzy beda sie chceili wczytywac w jakies glupoty
Ten tekst, to taki test dla wytrwalych. Kazda osobe, ktora to przeczytala, prosze o wstawienie w komentarz znacznika (:BZD:) - z gory dzieki ;].

czwartek, 8 listopada 2007

New face!

Po wielu dyskusjach i naradach, stare BzD (czyt. K, K & Ł) stwierdziło, że jest ktoś kto już od dłuższego czasu pretenduje do miana członka naszego bloga. Niektórzy o nim słyszeli, inni nie, więc niniejszym przedstawiam postać Krzysztofa Pilcha, który dzielił z nami cały rok akademicki 2006/07 na ul. Danielskiego. A teraz nadeszła wiekopomna chwila, czyli dołączenie go do osób współtworzących: bzdsquad.blogspot.com. Oficjalna immartykulacja odbędzie się przy pizzy i pi..... piepsi w nowej siedzibie BzD.